- Ty jesteś Nicole, tak?- spytała nagle.
- Tak.
- Żadna dziewczyna NIGDY się nie sprzeciwiła Maxowi.- powiedziała patrząc na mnie jak na jej idolkę.
- To jestem pierwsza.- powiedziałam i się zaśmiałysmy.
- Emily.- powiedziała.
- Nicole.
Przegadałyśmy całą lekcję, aż zabrzmiał dzwonek na przerwę.
- Może miałabyś ochotę do mnie wpaść dzisiaj?- spytałam.
- Jasne. Tylko podaj adres.- powiedziała i sie uśmiechnęła.
- 34 Baker Street.- powiedziałam, a ona zapisała sobie adres na karteczce.
- Dzięki. Będę po szkole.- powiedziała i poszła do swojej szafki, a ja do swojej.
Usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam ( znowu! ) Maxa.
- Czego?- spytałam.
- Wierz mi, Max zawsze dostaje, czego chce.- wyszeptał mi do ucha.
- Odwal się odemnie, Ok?- krzyknęłam, a wszyscy uczniowie otoczyli nas dużym kołem. Max przywarł mną do szafki i się zaśmiał. Wzięłam go szybko za kołnierz i rzuciłam nim o ziemie.
- Radzę z nią nie zadzierać.- powiedział Lou, który się pojawił niewiadomo skąd z Harry'm.
- Umie dokopać. Mocno.- powiedział Harry i się do mnie uśmiechnął. Max się tylko zaśmiał. Gdy wstał, od razu rzuciłam nim o szafkę, tak mocno, aż się wgniotła. Podeszłam do stękającego Maxa i nachyliłam się nad nim.
- Tak, lepiej ze mną nie zadzierać.- wysyczałam i popchnęłam jeszcze Maxa.
Odwróciłam się i podeszłam do szafki kontynuując wyciąganie książek z szafki. Nagle usłyszałam grzmoty i stałe dudnienie w szybę. Wyjrzałam przez okno. Rozpętała się burza. Automatycznie zerknęłam na Max'a. Ktoś pomógł mu wstać. Tym ktosiem, był nie kto inny, jak zakapturzony chłopak. Odwrócił się do mnie i, choć nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że się uśmiechnął szyderczo.
- Nicole!- usłyszałam krzyk Louis'a i nagle Harry i Lou byli przy mnie. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku zakapturzonego gościa, ale go już nie było na korytarzu. Coraz bardziej się go bałam.
- Nicole?- usłyszałam głos lokowatego. Odwróciłam się do nich i wymusiłam szczery uśmiech.
- Coś się stało?- spytał Lou.
- Nic, nic...
- Ale mu dokopałaś!- krzyknął Harry.
- Dzięki... A poza tym dzisiaj wpada do mnie przyjaciółka, więc nie musicie przykeżdżać.- powiedziałam. Chyba mogłam Emily już nazwać przyjaciółką, chociaż znamy się dopiero jedną lekcję...
Rozległ się dzwonek więc poszłam szybko do sali.
- I tak przyjdziemy!- krzyknął Lou za mną.
Weszłam do klasy i usiadłam obok Emily.
- Masz coś przeciwko temu, jakby wpadli do mnie też dwójka moich przyjaciół?- spytałam.
- Nie, spoko.- powiedziała i się uśmiechnęła.
- To Lou i Harry.- na dźwięk imienia lokowatego, skuliła się i wytrzeszczyła oczy.
- Emily? Co się dzieje?- pytałam, ale ona nie odpowiadała. Całą lekcję siedziała skulona i wystraszona, jakby Harry był jakimś złoczyńcą, czy co. Gdy rozległ się dzwonek, Emily szybko wybiegła z klasy. Popędziłam za nią. Schowalam szybko książki i zobaczyłam, że Emily wybiegła ze szkoły. Co ona robi? Pobiegłam za nią. Co chwila się obracała patrząc czy ktoś ją śledzi, ale ja szybko się chowałam za pobliskimi drzewami. Nagle dziewczyna skręciła w zaułek. Pobiegła za kontener na śmieci. Gdy sie wychyliłam zza rogu, ujrzałam coś, czego najmniej bym się spodziewała po Emily.
Fajny :)
OdpowiedzUsuń