środa, 2 października 2013

Dark Love - rozdział 16

Obudziłam sie. Drzewa nademną chodziły. Zaraz co? Leżałam na czymś miękkim. Zastanowiłam sie. To coś sie ruszało... Obróciłam się i ujrzałam białe futro pod sobą. Max?
- Max?- szepnęłam. Wielki łeb odwrócił się ku mnie.
- Wstałaś. Dobrze. - powiedział i sie odwrócił.
- Co? Ile byłam nieprzytomna? Od ile idziemy?- spytałam.
- IdzieMY? Raczej ja ciebie niosę.- zaśmiał się Max. 
- Nieważne... Od ile mnie niesiesz?- spytałam podenerwowana.
- Moja watahą idzie już bez przerwy dwa dni.- powiedział. Nagle stanął i zawył.
Wszystkie wilki podeszły bliżej niego i się położyły.
- Jutro o świcie ruszamy. Przyspieszymy tempo.- powiedział, podszedł do wielkiego drzewa i się położył. Zsunęłam sie z niego i usiadłam naprzeciw mu.
- Muszę iść. Na prawdę. Roxy jest w niebezpieczeństwie.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Nagle jego niebieskie oczy wypełniły się łzami. Pochylił ku mnie łeb i położył go na moich kolanach. Dotknęłam jego białego futra. 
- Może i tak byc juz za późno.- powiedział cicho Max.
- Dlatego muszę tam dotrzeć jak najszybciej.- powiedziałam i otarłam jego łzę. Lekko się uśmiechnęłam. Max jeszcze bardziej posmutniał.
- Znasz wyjście z tego lasu najbliżej mojego domu?- spytałam się. Biały wilk wstał.
- Chodź za mną.- powiedział. Szliśmy bardzo krótko, aż Max się zatrzymał.
Stanął przed gęstymi krzakami i zawył. Te się przedemną rozstąpiły. 
- Dziękuję. Za wszystko.- powiedziałam i go przytuliłam.
- Ej... Nie żegnamy sie na długo. Pamiętaj. Jak załatwisz sprawę, wróć jak najszybciej do lasu.- powiedział Max i wskazał głową abym weszła w krzaki.
Uśmiechnęłam sie do niego i zagłebilam sie w krzakach. Niby był mały, ale bardzo długi. Nagle wyskoczyłam z żywopłotu w moim ogródku. Patrzyłam z niedowierzaniem na żywopłot, a jego gałązki szybko zamknęły przejście. Nie traciłam czasu i weszłam do domu. Dziwne. Drzwi były otwarte. Gdy weszłam do domu, ujrzałam najgorszy widok. Wszędzie leżały połamane meble, kartki, potłuczone oprawionej zdjęcia, z ścian była na wpół zerwana tapeta, gdzie nie gdzie były ślady krwi.
- Roxy?!- krzyknelam.

1 komentarz: