środa, 18 września 2013

Dark Love - rozdział 7

Ujrzałam, jak Emily i Harry siedzą na kanapie. Rozmawiali. Lou wychylił się, ale oni nas nie zauważyli.
- Słuchaj, Harry... Ja cię kocham. I nie mam prawa przestać. Jestem taka jak Nicole. Ty jesteś NIM.- mówiła Emily cicho i spojrzała na Harry'ego. Nic nie powiedział. Spuściła wzrok, a łzy zaczęły jej szybko zlatywać z policzków.
- Ej... Szszszsz.... Czemu płaczesz?- spytał lokowaty unosząc jej podbródek. Przeniosła wzrok na niego, a On ją pocałował. W tym samym momencie Lou spadł ze schodów.
- Louis, ty palancie!- krzyczałam zbiegając ze schodów aby mu pomóc.
- Byliście tu przez cały czas?- spytał zielonooki z wyrzutem.
- I.. I widzieliście to wszystko?- spytała z przerażeniem w głosie Emily.
- Widzieliśmy wystarczająco.- powiedziałam pomagając Louisowi wstać. Zerknęłam odruchowo w okno. Zakapturzony chłopak stał tuż przy oknie.
" Zdenerwowana? "- usłyszałam głos w głowie. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wtedy poczułam wielki napad złości. Byłam wściekła. Na Emily, Harrego, Louisa, a najbardziej na zakapturzonego gościa. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w łazience. Uderzyłam rękę w umywalkę, a jej spory odłam spadł na ziemię. Poczułam straszny ból w skroniach. Był nie do wytrzymania. Wrzeszczałam i spojrzałam w lustro. Zamiast źrenic były widoczne czarne kreski. Nagle usłyszałam walenie do drzwi. Niech dadzą mi spokój! Wybieglam z łazienki i rzuciłam chłopaka na ziemię. Usiadłam na nim okrakiem i wymierzyłam już cios, gdy zobaczyłam kto leżał. Louis? Moja ręka się rozluźniła i wstałam. Pobiegłam na dół, ale drogę zagrodził mi Hazza.
- Czemu wychodzisz?- spytał Lou za mną.
- Ja... Mogę wam zrobić krzywdę. Nie mogę tu być...- powiedziałam i wybieglam z domu z płaczem. Biegłam bardzo długo, aż zatrzymałam się w lesie. Poczułam ucisk w żołądku. Byłam niewyobrażalnie głodna. Nagle usłyszałam szelest. Spojrzałam w lewo i ujrzałam sarnę. Skubała trawę. Ukryłam się za drzewem. Gdy lekko się wychyliłam, ona zastyhła w bezruchu i 
spojrzała na mnie. Zaczęła uciekać, ale po chwili ją dopadłam. Wbiłam zęby w jej szyję. Zaraz, zaraz. Co? Co ja robię? Ale było za późno. Ssałam krew jak wampir. Poczułam jak ciało sarny bezwładnie opada mi na kolana. Odsunęłam ją od siebie i otarłam usta od krwi.
- Czemu piję krew jak wampir?- spytałam na głos.
- To normalne.- usłyszałam.

1 komentarz: