wtorek, 22 października 2013

NOWY BLOG!!!

Zapraszam do mojego nowego bloga, na nowym koncie.
www.believeinmystory.blogspot.com
Wiem, że adres mało się różni od tego :) Serdecznie zapraszam! Opowiadanie nie dotyczy żadnej z gwiazd i jest fantasy ;P
Zapraszam!
~Wika

wtorek, 15 października 2013

Komentarze

Pamiętajcie o tym, że nie dodam prologu, jak nie będzie żadnych komentarzy pod ostatnim rozdziałem tamtej opowieści...

czwartek, 10 października 2013

UWAGA!!! CZYTAĆ!!!

A więc, wraz ze skończeniem tej opowieści, biorę malutki 'urlop'. Dokładnie, to tydzień. Obiecuję wam, że za tydzień pojawi sie prolog następnej opowieści! Nie opuszczajcie tego bloga ;-;
~ Wika *-*

środa, 9 października 2013

Dark Love - rozdział 21

* Zac POV *
Nagle poczułem, jak jej palce się ruszają. To pewnie odruchy pośmiertne... Ale potem coś usłyszałem.
- Zac...- usłyszałem cichy głos. Zobaczyłem, że wychodzi z ust Nicole. Miała otwarte oczy i patrzyła sie na mnie. Zacząłem płakać ze szczęścia.
- Ty... Ty żyjesz!- krzyknąłem, a ona sie uśmiechnela.
- Tak, Zac. Żyję.- powiedziała już normalnie. Wszyscy ją przytulili.
- Wygraliśmy?- spytała. Pokiwałem głową. Uśmiechnęła sie.
- Ale... Jak to możliwe, że żyjesz? Przecież...- powiedziałem zdezorientowany, ale Niall mi przerwał.
- Widocznie święta wyrocznia sie nie myliła. ' Wybranka swe życie odda, aby ratować nas, lecz nie umrze, pocałunek miłości wskrzesi ją. '- zacytował Niall.
Nadal nie rozumiałem.
- Kocham cię głuptasie.- powiedziała Nicole i mnie pocałowała. Usłyszałem wiwaty i okrzyki.
- To już koniec.- powiedziała Nicole szczęśliwa.
- Tak. To już koniec wojny.- powiedziałem. Wróciliśmy do naszego lasu. Nagle Max się zatrzymał.
- Nie mogę z wami dalej iść. To granica.- powiedział ze smutkiem. 
* Nicole POV *
- Ale... Jak ty tylko przeżyłeś... Wilki wyginą?- spytałam. 
- Tak.- powiedział Max.
- I będziesz po drugiej stronie aż umrzesz?- spytałam, a on kiwnął głową. Podbiegłam do niego i wzięłam go za łeb. Potem powoli przeciągnęłam Max'a na naszą część. Wilk skoczył uradowany.
- Dziękuje. - powiedział.
- Nie ma za co.- powiedziałam i wszyscy udaliśmy się do mojego domu.
***
Teraz? Mam powiedzieć, co sie dzieje teraz? Otóż jestem z Zac'iem. Zapomniałam o Lou. Harry jest z Emily. Przyzwyczaił sie do tego, ze jest jedynym człowiekiem z nas. A Max? Znalazł sobie wilczycę. Wszystko sie dobrze skończyło...

wtorek, 8 października 2013

Dark love - rozdział 20

Obudziłam się oparta o zimną ścianę jaskini. Nikogo nie było w środku oprócz mnie. Kamień był odsunięty, więc mogłam wyjść. Zeszłam ze skarpy i zobaczyłam jak wszyscy trenują. Próbowałam jak najciszej zejść, ale z moim szczęściem, nadepnęłam na gałązkę i wszyscy odwrócili się w moją stronę. 
- Ymm... Nie przeszkadzajcie sobie.- powiedziałam, ale oni stali w miejscu. Przeszłam obok wszystkich, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Niall'a. Podeszłam do Zac'a.
- Gdzie Niall?- spytałam.
- Tam.- powiedział i wskazał palcem na trzy osoby stojące na polu walki. Zbiegłam szybko i podeszłam do nich. Nagle zobaczyłam Emily i Harry'ego. Rozmawiali z Niall'em.
- Emily!- krzyknęłam, a łzy szczęścia zaczęły mi spływać po policzkach. Odwróciła się w moją stronę. Płakała. Podbiegłam do nich. 
- Co sie stało? - spytałam patrząc to na lokowatego, to na Emily. Niall spuścił wzrok.
- Harry? Co ty tu robisz? - spytałam zdezorientowana całą sytuacją.
Nikt nic nie powiedział.
- Jak ty tu jesteś, to czemu Lou też nie przyszedł?- spytałam.
- Lou zniknął.- powiedział cicho Harry.
Wytrzeszczyłam oczy. Co on mówi?!
- Jak to zniknął? I czemu Emily płacze?- spytałam łamiącym się głosem.
- Jestem zaszczycona tym, że mogę walczyć przy twoim boku.- powiedziała Emily i mnie przytuliła. Nagle usłyszeliśmy dźwięk rogu. 
- Idziemy. Już. Harry, schowaj się w jaskini. Nie wychodź stamtąd. Ktoś później po ciebie przyjdzie. Zaczyna się wojna.- powiedział Niall. Harry bezzwłocznie pobiegł do jaskini, a ja, Emily i Niall, udaliśmy sie do małej ćwiczącej grupy. 
- Koniec ćwiczeń. Czas na wojnę.- powiedziała Emily. Wszyscy posmutnieli. Nie mogłam na to patrzeć. Weszłam na zwalone drzewo i wrzasnęłam.
- Wygramy to! Nie pozwolę wam na przegraną! Nie możecie sie poddać!- krzyknęłam. Usłyszałam ciche pomrukiwania.
- Wygramy to!- krzyknęłam głośniej. 
- Powtórzcie! WYGRAMY TO!!!- krzyknęłam, a wraz ze mną wszyscy.
Uśmiechnęłam się. Wszyscy z okrzykiem bojowym zbiegli na pole bitwy. Ustawiliśmy się w szeregu. Nikogo przed nami nie było. Nagle usłyszeliśmy okrzyk i z lasu na przeciwko wyszło Ok. 100 żołnierzy. Między nami było 100 metrów. Nagle usłyszałam przeraźliwe wrzask i wszyscy ruszyli na siebie. Nagle coś ujrzałam. Stanęłam w miejscu. Żołnierze mieli poodsłaniane twarze. Ujrzałam znajomą twarz. Lou. Przeciwko mnie? To niemożliwe... Ale wtedy, spojrzał w moje oczy. Były przepełnione nienawiścią. Ruszyłam na grupę przeciwnika. Stopniowo przegrywaliśmy. Wilki skakali na żołnierzy, ale oni byli uzbrojeni. Wrzasnęłam i walnęłam pięścią w ziemię. Nagle poczułam dziwne uczucie w sercu. Zobaczyłam, że cała sie świecę. Krzyknęłam i skoczyłam na żołnierzy. Nagle z mojego ciała wyprysnela jakaś niebieska mgła i wszyscy żołnierze odlecieli kilka metrów w tył. To tyle? Koniec wojny?
- Wygraliśmy?- spytałam odwracając się do moich sprzymierzeńców. 
- Nicole!- wrzasnął Zac. Odwróciłam sie szybko do przeciwnika i ujrzałam jak Lou ledwo sie trzyma na nogach z karabinem w ręku.
- Dowidzenia Nicole.- powiedział i wyszczerzył zęby w chytrym uśmieszku. Na początku nic nie rozumiałam, ale wtedy poczułam silny ból w klatce piersiowej. Krwawiłam. Ujrzałam tylko jak Max skacze na Lou i zagryza go. Upadłam. Ciemność.
* Perspektywa Zac'a *
- Nie!- wrzasnąłem łapiąc ciało Nicole. Moje łzy zaczęły zlatywać na twarz Nicole. Potrząsnąłem ją. Momentalnie zrobiła się lodowata. Zacząłem płakać. Kochałem Nicole. Wiedziałem, że Lou ją zabije. I jej nie ochroniłem. Zrobiło się cicho. Słychać było tylko mój szloch i wrzaski. Zrobiło się zimniej. Obejrzałem się. Z wojny przeżył tylko Niall, Emily i Max. Wszyscy inni umarli... Nicole umarła... Wziąłem Nicole na ręce. Wyminąłem ich i zaniosłem ją na skarpę. Niedługo po tym zjawili się też oni z Harry'm. Wszyscy płakali, ale ja najbardziej. Nicole nie żyje. Nie ma jej tu z nami. Na zawsze odeszła. Moje serce umarło wraz z nią. Zacząłem płakać jeszcze bardziej i wziąłem lodowatą twarz do dłoni i pocałowałem ją. Chociaż ona nie żyła, pocałunek był ciepły. Wziąłem jej rękę w dłoń. Nagle poczułem...
/ Ta dam!!! Wiem że straszne zakończenie. Popłakałyście się? Ale to jeszcze nie koniec. Może będzie Happy end? Jeszcze będzie następny rozdział. Nie bójcie sie :D

niedziela, 6 października 2013

Dark Love - rozdział 19

HRano obudziłam się znowu na czyimś grzbiecie. Tym razem był to czarny jeleń. Zac siedział tuż za mną i pilnował abym nie spadła. Gdy dotknęłam go, on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Księżniczka sie obudziła.- powiedział.
- Czemu mnie nie obudziliście?- spytałam.
- Tak słodko śpisz.- powiedział Zac prawie nie wybuchając śmiechem.
- Ej!- krzyknęłam, ale też sie zaśmialam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadłam naprzeciw Zac'a. Zatrzymał jelenia i sie zaśmiał.
- Nic nie widzę przez ciebie.- powiedział.
Odwróciłam się do niego plecami.
- Lepiej?- spytałam ironicznie. Poczułam jak Zac przyciąga mnie do siebie. Położył moją głowę na kolanach.
- Lepiej.- powiedział uśmiechnięty. 
- A tak w ogóle, gdzie jesteśmy?- spytałam widząc tylko korony drzew.
- Niedługo będziemy w Dolinie Śmierci. Tam się spotykamy z watahą Max'a.- powiedział i momentalnie uśmiech znikl mu z twarzy. Dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Ej, uśmiechnij się...- powiedziałam zasmucona. Zac wyszczerzył zęby, a ja wybuchnęłam śmiechem. Nagle poczułam dziwne uczucie. Takie... Niezwykle. Przyjemne. W głowie miałam tylko obrazy Zac'a. Nie... Nie mogę sie w nim zakochać! Nagle podjechał do nas Niall na białym jeleniu.
- Co tak gruchacie?- spytał, za co został strącony z jelenia przez Zac'a. Chwilę później znowu był przy nas. Nagle zapadła cisza. Wszystkie zwierzęta się zatrzymały. Usiadłam i zobaczyłam stado wilków. Na przodzie stał wielki, czarny wilk.
- Gdzie Max?- szepnęłam.
- Jak to gdzie. Na przodzie. Wilki zmieniają futro i ubarwienie.- powiedział Zac cicho.


Zeszłam z jelenia i podeszłam do czarnego wilka. Spojrzałam mu w oczy. 
- Max.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Tak.- powiedział, a jego oczy wypełniły sie łzami. 
- Ej... Wygramy tę wojnę. Obiecuję.- powiedziałam głaszcząc go po głowie.
Nie jestem pewna, czy wilki umieją się uśmiechać, ale jestem pewna że Max sie uśmiechał.
- Idziemy?- spytał Zac podchodząc do nas. Kiwnęlam głową. Nagle zwierzęta sie zatrzymały.
- O co chodzi?- spytałam. Zac podszedł do największego jelenia i wrócił do nas. Zwierzęta sie boją. Nie wejdą do Doliny Śmierci za nic. Nawet jeśli chodzi o historyczną wojnę.- powiedział załamany.
- No nic. Joseph, Michael, chodźcie. Weźcie ich na siebie. Ja wezmę Nicole.- powiedział Max i dwa inne wilki wzięły Zac'a i Niall'a na grzbiety. 
Wsiadłam na max'a i ruszyliśmy. Szliśmy bardzo długo, gdy się zatrzymaliśmy nad skarpą. Na dole ciągnęło się wielkie pole.
- Pole bitwy.- powiedział Max i dopiero teraz zauważyłam, że sie ściemnia.
Poszliśmy do głębokiej jaskini i zasnęliśmy wyjście wielkim kamieniem.
Rozpaliliśmy ognisko i zjedliśmy posiłek.
- To już jutro.- powiedział Zac, a niektóre wilki zaczęły jęczec. Wtuliłam się w futro Max'a.
- Ja tego nie zrobię.- powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, że wszyscy obrócili twarze i pyski w moją stronę.
- Nie bój się.- mruknął Max, a ja bardziej sie w niego wtuliłam. Był ciepły jak kaloryfer. Zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam. /UWAGA!!! Za 2 rozdziały koniec!!! Chyba że połącze 2 w jednym. Jak chcecie :D

;-; Halo? ;-;

Może i popadam w histerię, ale minęły już 4 dni, a nie ma żadnego komentarza pod moim ostatnim rozdziałem :( gdzie jesteście? ;-; nadal jest zasada 1komentarz= następny rodział 
:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

czwartek, 3 października 2013

Dark Love - rozdział 18

Zeskoczyłam z jelenia i oparłam się o drzewo. Zac złapał mnie za dłoń.
- To ty, Nicole. Jesteś wybranką.
- Ale... Ale nie jestem gotowa... Ty jesteś o demnie lepszy... - powiedziałam cicho.
- Słuchaj, razem z Niall'em urodziliśmy się w lesie. Gdybym nie był lepszy od ciebie, umarłbym od razu.- powiedział.
Spojrzałam na niego. 
- Tobie wystarczy kilka dni na ćwiczenia. I będziesz lepsza ode mnie.- powiedział.
Wziął dłonie w moje ręce. Nagle poczułam zimny wiatr. Zac rozejrzał się zaniepokojony. 
- Nicole, pokażesz mi list, który zostawiła ci Roxy?- spytał próbując zachować spokój. Wyjęłam list z kieszeni i podałam go chłopakowi zdziwiona, że coś wiedział o tym. Zac uważnie czytał list kilka razy.
Nagle zmiażdżył go i odrzucił papierek w krzaki. Nagle poczuła lekki ból w skroniach.
' Będziesz musiała stawić się twarzą w twarz ze swoją drugą połówką '- usłyszałam głos w głowie.
- Boję się tego...- powiedziałam odsuwając sie od niego.
- Byłeś przy mnie przez cały czas?- spytałam go analizując głos w mojej głowie z jego głosem.
- Tak.- odparł krótko. Zapadła grobowa cisza. Skóra chłopaka zrobiła się blada, a jego oczy wypełniły się czernią.
- Twoja druga połówka... LOUIS?!- wrzasnął, a jego głos odbił sie echem. Odsunęłam sie od niego. O co mu chodzi? 
- Idziemy.- warknął, a ja posłusznie podreptałam za nim.
Gdy dotarliśmy na polane, ujrzałam Niall'a.
- Niall!- krzyknęłam i po chwili mnie przytulił.
- Gdzie byliście?- spytał Zac'a, ale on tylko stąpając ciężko wziął luk i strzały, po czym zbiegł z Polany.
- Nie wiem co sie z nim dzieje. Gdy dowiedział sie, ze moja druga połówka to Louis, strasznie sie zdenerwował.
- Oj, Zac... Ty zazdrosniku...- powiedział Niall, patrząc jak jego brat łamie strzały.
- On? Zazdrosny? O mnie?- spytałam nie wierząc co bliźniak mówi.
- Tak... Przeczytałas mu list, hę?- spytał, jakby to było oczywiste.
- Tak, a co?
- Wszystko jasne. Boi się. Boi sie że coś ci się stanie. Chociaż, wie, że wyrocznia...- Niall urwał i spuścił wzrok. Nagle usłyszałam grzmoty. Granica zaczęła coraz mocniej świecić, gdy się uspokojiła.
- Zac!- krzyknął niall i po chwili jego brat był przy nas.
- Zwołaj zwierzęta. Już czas. Musimy zejść do Doliny śmierci.- powiedział, a Zac pobiegł w las. 
- Co się dzieje?- spytałam.
- Mamy mało czasu. Ruszamy na wojnę.
/ UWAGA! Opowiadanie niedługo się kończy :) Ale nie zakończę tego bloga. Będę pisać dużo opowiadań, wiec nie opuszczajcie bloga, gdy sie skończy opowiadanie :** Taki 'spojler'. Opowiadanie kończy sie za MAX 3 rodziały ;)

Dark Love - rozdział 17

- Roxy?!- krzyknęłam ponownie, ale odpowiedziała mi głucha cisza.
Zaczęłam biegać po całym domu znajdując wiecej śladów krwi. Krzyczałam , ale nikt nie odpowiadał. Pobiegłam do swojego pokoju. Był nietknięty... Usiadłam na łóżku. Nagle zauważyłam w ścianie obok, świeżo namalowaną część. Widać to było, po lekko jaśniejszym kolorze. Podeszłam do niego i dotknęłam ręką. Była bardzo świeżo namalowana. Zapukałam w ścianę. Była pusta. Kopnęłam ją z całej siły, a odłamki jej rozsypały się. Tony kurzu wyleciały z dziury. Nagle ujrzałam w dziurze skrzynkę. Czarna, mała skrzynka. Wyjęłam ją powoli. Po otworzeniu jej, ujrzałam liścik. Rozwinęłam go.
" Droga Nicole. To koniec. Przyszedł na ciebie czas. Wyrocznia się wypełni, a ty będziesz musiała stanąć oko w oko ze swoją drugą połową. Za chwilę mnie znajdą. Pewnie jak to czytasz, mnie już nie ma. Ale pamiętaj. Od teraz zostało około 2 tygodni. Śpiesz się. Znajdziesz nowych sprzymierzeńców, ale także i wrogów. Nie możesz zawieść. Od ciebie zależy życie twoich bliskich, a także i całego świata. Całuję poraz ostatni,
Roxy xx "- przeczytałam. Łzy zlatywały mi po policzkach. Nie jestem gotowa. Zazwyczaj musiałam ratować własną skórę, a teraz mam ratować świat? Ta 'wyrocznia' na pewno sie myli. To pomyłka. To nie ja. Na pewno. Poza tym, skąd Roxy wiedziała o tym, że ją za chwilę znajdą? A No tak. Jest wielką czarownicą. Nadal nie przyjmuję tego do świadomości, ale raczej tak jest. A najgorsze pytanie... Kto ma ją znaleźć? Na wojnie z kim mam umrzeć? Od czego mam uratować świat? Złapałam się za głowę. Podeszłam do okna. Dotknęłam szyby, która automatycznie pokryła się szronem, choć na dworze świeciło słońce. Nagle pojawiły się literki.
'A więc dręczą cię te pytania?'
- Zac? To ty?- spytałam.
' Nie, czerwony kapturek. Oczywiście, że ja!'
- Czemu nagle do mnie gadasz? Czemu dopiero teraz?- spytałam z wyrzutem.
' Mamy tylko 2 tygodnie. Natychmiast wracaj do lasu. W tej chwili. Unikaj osób. Uciekaj.'
- Co?- spytałam, ale szron szybko zniknął. Wzięłam list do ręki i wybieglam z domu. Coś musiało sie stać. Posłuchałam Zac'a i pobiegłam do lasu. Obok mnie przechodzili mężczyźni z nisko nasuniętymi kapeluszami. Ubrani w czarne garnitury i zaopatrzeni w czarne walizki mijali mnie. Gdy byłam coraz bliżej lasu, zaczęli na mnie wpadać. Co sie dzieje? Zaczęłam coraz szybciej biec. Faceci zaczęli mi zagradzać drogę, ale ja odpychałam ich tylko i biegłam szybciej. Nagle usłyszałam za sobą zdaje sie tysiące kroków. Obróciłam się. Wszyscy mężczyźni teraz mnie gonili. Nagle poczułam mocny powiew wiatru i wskoczyłam w krzaki. 'Facetów w czerni' nigdzie nie było. Byłam w lesie. Nagle usłyszałam donośny stukot kopyt. Ujrzałam Zac'a jadącego na dużym, czarnym jeleniu, wołając mnie.
- Zac!- krzyknęłam uradowana.
Jeleń od razu odwrócił się w moją stronę i przybiegł do mnie.
- Nicole! Boże!- Zac wciągnął mnie na jelenia i mnie przytulił. Gdy się odemnie odsunął, ujrzałam w jego oczach łzy.
- Zwołaliśmy wszystkich których znamy. Powinni pomóc. - powiedział łamiącym się głosem.
- Wilki są po naszej stronie. Też będą walczyły.- powiedziałam, a Zac sie lekko uśmiechnął.
- To dobrze.- mruknął.
- Zac, ja... To pomyłka. Ja nie mogę nikogo uratować! Wyrocznia się na pewno pomyliła!- powiedziałam, a Zac pokręcił głową.
- Wyrocznia się nigdy nie myli.- powiedział i ruszył w las.

środa, 2 października 2013

Dark Love - rozdział 16

Obudziłam sie. Drzewa nademną chodziły. Zaraz co? Leżałam na czymś miękkim. Zastanowiłam sie. To coś sie ruszało... Obróciłam się i ujrzałam białe futro pod sobą. Max?
- Max?- szepnęłam. Wielki łeb odwrócił się ku mnie.
- Wstałaś. Dobrze. - powiedział i sie odwrócił.
- Co? Ile byłam nieprzytomna? Od ile idziemy?- spytałam.
- IdzieMY? Raczej ja ciebie niosę.- zaśmiał się Max. 
- Nieważne... Od ile mnie niesiesz?- spytałam podenerwowana.
- Moja watahą idzie już bez przerwy dwa dni.- powiedział. Nagle stanął i zawył.
Wszystkie wilki podeszły bliżej niego i się położyły.
- Jutro o świcie ruszamy. Przyspieszymy tempo.- powiedział, podszedł do wielkiego drzewa i się położył. Zsunęłam sie z niego i usiadłam naprzeciw mu.
- Muszę iść. Na prawdę. Roxy jest w niebezpieczeństwie.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Nagle jego niebieskie oczy wypełniły się łzami. Pochylił ku mnie łeb i położył go na moich kolanach. Dotknęłam jego białego futra. 
- Może i tak byc juz za późno.- powiedział cicho Max.
- Dlatego muszę tam dotrzeć jak najszybciej.- powiedziałam i otarłam jego łzę. Lekko się uśmiechnęłam. Max jeszcze bardziej posmutniał.
- Znasz wyjście z tego lasu najbliżej mojego domu?- spytałam się. Biały wilk wstał.
- Chodź za mną.- powiedział. Szliśmy bardzo krótko, aż Max się zatrzymał.
Stanął przed gęstymi krzakami i zawył. Te się przedemną rozstąpiły. 
- Dziękuję. Za wszystko.- powiedziałam i go przytuliłam.
- Ej... Nie żegnamy sie na długo. Pamiętaj. Jak załatwisz sprawę, wróć jak najszybciej do lasu.- powiedział Max i wskazał głową abym weszła w krzaki.
Uśmiechnęłam sie do niego i zagłebilam sie w krzakach. Niby był mały, ale bardzo długi. Nagle wyskoczyłam z żywopłotu w moim ogródku. Patrzyłam z niedowierzaniem na żywopłot, a jego gałązki szybko zamknęły przejście. Nie traciłam czasu i weszłam do domu. Dziwne. Drzwi były otwarte. Gdy weszłam do domu, ujrzałam najgorszy widok. Wszędzie leżały połamane meble, kartki, potłuczone oprawionej zdjęcia, z ścian była na wpół zerwana tapeta, gdzie nie gdzie były ślady krwi.
- Roxy?!- krzyknelam.

wtorek, 1 października 2013

Dark Love - rozdział 15

Zac patrzył się na mnie z przerażeniem.
Coś mamrotał, aż się spojrzał na mnie.
- Twoi rodzice umarli. Zostałaś wychowana przez Roxy Osbourne. Ona była wielką czarownicą. To ona stworzyła wielką granicę. Wychowała cię. Wiedziała jaka jesteś i wybrała ciebie. Poznałaś później nas oraz największą watahę. Jesteś od małego przygotowywana by ocalić nas. Gatunki, które powinny nie istnieć na tej planecie... Granica słabnie. Coś się dzieje złego. Mamy mało czasu.- powiedział na jednym takcie. Zapadła chwila ciszy. Słychać było szybkie oddechy Zac'a.
- Mamy mało czasu? Granica słabnie? Co złego sie dzieje?- spytałam po chwili. Nie mogłam przyjąć do siebie, że jestem 'wybranką'.
- Coś złego sie dzieje z czarownicą.- powiedział ze strachem w głosie Zac. Wyszczerzyłam oczy i zaczęłam biec. Biec do domu. Nie zważałam na wołającego Zac'a. Biegłam coraz szybciej. Nagle obejrzałam sie. Nie poznawałam okolicy. Gdzie ja jestem?
* Perspektywa Zac'a *
- Nicole! Czekaj!- biegłem przez chwilę tuż za nią, gdy jakaś siła odepchnęła mnie, a Nicole nie było. Przekroczyła granicę. Miałem jej pilnować, aż Niall wróci, i co? Znów zawiodłem. 
Pobiegłem do naszego schronu i chwile później wrócił niall.
- Gdzie Nicole?- spytał przeszukując szałas.
- Ymm... Uciekła.- powiedziałem szybko.
- I ty jej nie złapałeś?- spytał ironicznie.
- Przekroczyła granice.- powiedziałem spuszczając głowę w dół. Zapadła cisza.
- Nie wiem jak sobie poradzi. Ten las ciągnie sie w nieskończoność. Tylko my znamy wyjścia z niego. A na terytorium wilków...- powiedział niall, a do oczu napłynęły mu łzy.
* Perspektywa Nicole *
Chodziłam po lesie jak głupia już parę godzin. Zrobiło się strasznie zimno, a ja byłam głodna. Kiedy już nie miałam sił, opadłam na ziemię.
- Max! Pomocy!- krzyknęłam ostatkiem sił. Ciemność.

poniedziałek, 30 września 2013

Dark Love - rozdział 14

Patrzyłam w jego wielkie, niebieskie oczy. Zrobiło się jeszcze zimniej.
- Nie wiem. Na prawdę.- szepnęłam.
- Łże...- powiedział ochrypłym głosem czarny wilk. Max spojrzał mi w oczy. Nagle jego mięśnie sie rozluźniły.
- To ona.- powiedział cicho i spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Co ja?- spytałam zdezorientowana.
- Wychowała cię Roxy? Roxy Osbourne?- spytał biały wilk.
- Tak... Co sie dzieje, skąd o tym wiesz?- spytałam podchodząc do niego. Nagle granica za mną zaświeciła.
- Ktoś sie próbuje tu dostać. Mamy mniej czasu. Ashley, zbierz całą watahę i spotkajmy się w dolinie śmierci. Musimy uciekać.- zwrócił się biały wilk do czarnego.
- A co ze mną? Co sie dzieje?- spytałam. Max podszedł do mnie i mnie przutulił. Jego duży łeb oparł sie o moje plecy. Gdy sie odemnie odsunął, zobaczyłam w jego oczach łzy.
- Pomożemy ci. Ja i moja wataha. Tylko mnie zawołaj. Będę przy tobie.- powiedział i sie ukłonił.
- To zaszczyt spotkać wybrankę.- powiedział i uciekł wraz z drugim wilkiem.
- Max?- spytałam, ale go już nie było przy mnie. Las poczerniał. Zrobiło sie jeszcze ciemniej. Zrobiłam kilka kroków w tył i silny wiatr uderzył w moje plecy. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam jasne niebo. Słońce święciło, las bił życiem. Zac mnie złapał.
- Nicole? Ja przepraszam...- powiedział i przytulił mnie. Ja nadal nie mogłam sie ocknąć po tym co zobaczyłam.
- Jestem wybranką.- powiedziałam cicho.
- Pakt.- szepnęłam.
- Wilki. Pradawne historie. Ktoś chce sie dostać do granicy. Musimy uciekać. Dolina śmierci. Łzy. Pomoc. Roxy Osbourne.- mówiłam szybko jak w transie.
- Jestem wybranką.- powiedziałam głośniej.
~~~~~~~~~
Przepraszam ze takie strasznie krótkie. Ale pamiętajcie. Tydzień=krótkie, weekend=długie :)

niedziela, 29 września 2013

Dark love - rozdział 13

Oparłam się o drzewo. Nagle zrobiło się ciemno na niebie. Zimny wiatr rozwiał moje włosy. 
- Zac!- krzyknęłam.
- Wygrałeś! Boję się! Będę sie słuchać!- krzyknęłam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Nagle poczułam smród. Smród, jakiego nie chciałam czuć w tej chwili. Smród mokrego psa. Odwróciłam sie i zobaczyłam jak dwa wilki idą ku mnie. Jeden duży i biały patrzył sie na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami, a drugi, czarny o wiele mniejszy od niego, był wpatrzony w nicość. Były wielkości koni. Zaczęłam się cofać.
Biały  wilk wyszczerzył kły.

- Nicole? Co ty tu robisz?- zawarczał. Choć głos wydobywał sie z ciała wilka, wszędzie umiałam go rozpoznać. Max.
- Ja? - spytałam.
- A ile Nicole mamy tutaj?- spytał ironicznie czarny wilk.
- Aha... Hm... Ja... Ja właśnie sie przechadzałam po lesie.- powiedziałam robiąc krok w tył gotowa do ucieczki.
- Jak sie znalazłaś na naszym TERYTORIUM?!- warknął głośno biały wilk. Usłyszałam jak kruki odlatują z drzew.
- Ja-ja-jakie terytorium?- wyjąkałam cicho. Biały wilk wskoczył na zwalone drzewo obok mnie.
- Ah... Dawno, dawno temu... My, wilkołaki, zawarliśmy z wami pakt. Zauważ, że ten las ciągnie sie w nieskończoność. Byliśmy tu pierwsi. To były dla nas złote lata... Ale, wy... Wy musieliście to zniszczyć. Przyszliście i zaczęliście korzystać z naszych ziem. Odbyło się dużo walk, ale okazało się, że WY dorównywacie nam.- powiedział biały wilk i zeskoczył z pnia, lądując tuż przy mnie. Popatrzył mi w oczy.
- Zawarliśmy z wami pakt. Podzieliliśmy las na dwie części. Każdy dostał swoją i żaden nie mógł wchodzić na inną część. Aby na pewno nikt z nas nie przekraczał granicy.- powiedział i wyszczerzył kły.
- Więc powiedz mi jak to możliwe, że przekroczyłaś granicę?

sobota, 28 września 2013

Dark love - rozdział 12

I ujrzałam te same niebieskie oczy. Popatrzyłam na Niall'a. Byli identyczni. 
Powoli zdjęłam dłoń z jego kaptura kuląc się. Patrzyłam się na ognisko, próbując wszystko analizować. 
- To byłeś ty? Przez cały czas?- spytałam cicho. 
- Tak. Sprawdzałem czy na coś sie nadajesz.- powiedział chłopak.
- Zac!- krzyknął Niall, a echo rozległo sie po lesie. A wiec zakapturzony wcześniej chłopak ma imię.
- Ale... Czemu ja?- spytałam. Nastąpiła niezręczna cisza. Nagle chłopak wstał i zaczął wspinać sie na drzewo.
- Jutro poćwiczymy strzelanie z łuku.- powiedział Niall i wymusił uśmiech. Podniosłam sie niepewnie i weszłam do szalasu. Przez szczeliny, widziałam jak tuż nademną siedzi Zac i patrzy w las zaniepokojony. Powieki zaczęły sie przymykać i zasnęłam.
***
Obudził mnie świst strzały i strzała wylądowała tuż przy mojej głowie.
Poderwałam się i zobaczyłam jak Zac trzyma luk. 
- Zac! Ty idioto! Mogłeś mnie zabić!- zaczęłam krzyczeć, a on sie zaczął śmiać.
- Ale tego nie zrobiłem.- powiedział i znów wybuchnął śmiechem.
- Tak?- odwróciłam sie do niego tyłem. -Gdzie Niall?- spytałam.
- Poszedł na zwiady. A co?- spytał Zac. Usłyszałam jak próbuje cicho stawiać kroki.
- Boję sie tu zostać z tobą sam na sam.- powiedziałam. Nie wiem czemu to powiedziałam, ale wiedziałam ze to prawda. Zac podszedł do mnie i złapał moją rękę.
- Czemu sie mnie boisz?- spytał.
- Bo... Pojawiasz sie znikąd i... To straszne. Byłeś w mojej szkole, przed moim domem... Wiesz jak ja sie bałam?- spytałam, a on mnie zmierzył wzrokiem.
- Serio? Nie wiedziałem. Myślałem ze nie przykujesz do mnie takiej uwagi.- powiedział ironicznym głosem.
- Bardzo smieszne.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby i wyrwałam mu rękę. Pobiegłam do lasu, ale po chwili Zac zagrodził mi drogę. Patrzył na mnie z niepokojem.
- Nie możesz tam iść. Nie rozumiesz?- powiedział zaniepokojonym głosem.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić.- powiedziałam i zaczęłam biec. Czułam jego oddech na moim karku, lecz nagle przestałam go czuć. Obróciłam sie. Zac'a nigdzie nie było.
- Zac! Gdzie jesteś?! To nie jest śmieszne!- krzyczałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza.

Dark Love - rozdział 11

Otworzyłam lekko oczy. Spróbowałam się ruzszyć. Na darmo. Siedziałam przyparta do drzewa. Byłam cała do niego przywiązana. Było już ciemno. Przede mną siedział przy ognisku siedzący na pniu drzewa zakapturzony chłopak. Ostrzył nożykiem wlócznię. Poczułam straszny głód, a mój brzuch o tym przypomniał. Wydał głośny dźwięk, a zakapturzony chłopak podniósł głowę.
- Ej, obudziła się. - powiedział odkładając włócznię i nożyk. Zrobił jeden krok i był przy mnie. Kucnął przy mnie i zaczął mi się przyglądać. Choć był tak blisko, nadal nie widziałam jego oczu. Przekręcał moją głowę w różną stronę, a ja próbowałam zachować spokój.
- Zostaw ją .- usłyszałam lodowaty głos. Mimo że był lodowaty, tylko ten głos chciałam usłyszeć w tej chwili. Chłopak obrócił się lekko i ujrzałam jak niall celuje strzałą w chłopaka.
- Powiedziałem. Zostaw. Ją.- wycedził przez zęby niall jeszcze bardziej napinając żyłkę łuku. Chłopak uniósł ręce w geście obrony i wstał. Odetchnęłam z ulgą. Nagle chłopak znalazł się przy Niall'u i złamał mu łuk. Niall obrzucił go morderczym spojrzeniem i podszedł do mnie. Rozwiązał mi ręce i odrzucił liny.
Usiadłam przy ognisku, a tuż obok mnie oni. 
- To? To ty go znasz? - spytałam Niall'a wyciągając ku ogniskowi ręce.
- Niestety.- powiedział,a chłopak przesiadł się obok mnie.
- Skąd się znacie?- spytałam patrząc pod kaptur.
- Jesteśmy braćmi.- powiedział niall.
- Bliźniakami.- poprawił go zakapturzony chłopak, a Niall spuścił głowę. Nie wiem czemu, ale dotknęłam kaptura chłopaka. Ten dotknął mojej dłoni i zsunął kaptur z dłoni. Popatrzyłam na niego i...

czwartek, 26 września 2013

Dark Love - rozdział 10 ^.^

Usiadłam na trawie i spojrzałam z dołu na Niall'a. 
- No, chodź.-powiedział i wyciągnął ku mnie dłoń. Wzięłam ją, ale od razu oderwałam od niej moją dłoń. Jego dłoń mnie poparzyła. Dmuchałam na zaczerwienioną dłoń, a blondyn śmiał się wniebogłosy.
- Co cię tak śmieszy?!- krzyknęłam, ale od razu zamilkłam, gdy zobaczyłam jak przeplata między palcami mały plomyczek. Podeszłam do niego bliżej. Dotknęłam ponownie płomyka, a on mnie ponownie poparzył, co wywołało salwę śmiechu u Niall'a.
- No co?!- krzyknęłam zdenerwowana.
- Nic, nic...- powiedział. Uspokoił się na chwilę, by od razu wybuchnąć śmiechem.
- Tak? Bardzo. Śmieszne.- wycedziłam przez zęby i popchnęłam lekko ręką Niall'a. Ku mojemu zdziwieniu chłopak poleciał kilka metrów w tył uderzając o drzewo. Spojrzałam na moją rękę, która chwilę zaświeciła. Podbiegłam do Niall'a i pomogłam mu wstać. Wstał, otrzepał się i spojrzał mi w oczy. Momentalnie zakręciło mi sie w głowie. Zakapturzony chłopak rzucił mną o inne drzewo, ale momentalnie był juz przy mnie. Wziął mnie za szyję i podniósł jedną ręką do góry. Próbowałam rękami rozluźnić jego uścisk, ale on jeszcze bardziej pogłębiał uścisk na mojej szyji. Brakło mi powietrza. Przestałam się bronić... Nie miałam sił. Nagle moje ciało opadło bezwładnie na ziemię.

środa, 25 września 2013

Posty

Przepraszam że takie krótkie >.< a co do opowiadania, nie bójcie się. Za szybko ono sie nie kończy :)

Dark love - rozdział 9

Obudziłam się. Poczułam szarpnięcie za nogę. Coś wyciągnęło mnie z szałasu.
- Pobudka. Zaczynamy od rana!- krzyknął mi nad uchem Niall.
- Czemu?
- Chyba chcesz zobaczyć Lou? Nauczę cię jak panować nad sobą i paru innych rzeczy...- powiedział. Wstałam, wymusiłam uśmiech i go przytuliłam.
- Dziękuję.- powiedziałam i się od niego oderwałam. Nagle zobaczyłam przed sobą zakapturzonego blondyna. Nie było widać jego oczu. Ale widziałam ten denerwujący, szyderczy uśmiech.
- Nikt cię tu nie uratuje...- powiedział i przygniótł mnie do drzewa. Zaczęłam wrzeszczeć. Zakrył mi dłonią usta i... Ciemność. 
- Nicole?!- krzyczał Niall. Leżałam na ziemi.
- Co sie stało?- spytałam wypatrując zakapturzonego gościa.
- Zemdlałaś. 
- Oh... To... To nic takiego. Możemy zaczynać.- powiedziałam pocierając głowę. Niall wziął mnie za rękę i poszliśmy na polanę.

poniedziałek, 23 września 2013

Dark Love - rozdział 8

Rozejrzałam się. Przede mną stał oparty i drzewo blondyn. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. W jednej ręce trzymał luk, a w drugiej trzy strzały.
- Czy my się znamy?- spytałam ponownie wycierając usta z krwi.
- Nie. Mam na imię Niall.- powiedział robiąc krok w przód. - Przyjaciel Louis'a i Harrego.
Zrobiłam krok w tył.
- To... Skąd wiesz że to normalne?- spytałam robiąc krok w przód.
- Sam jestem taki jak ty. Przechodziłem przez to samo.- powiedział.
- Tak? Pokaż skrzydła.- powiedziałam krzyżując ręce.
- Nie wierzysz mi? Proszę bardzo.- powiedział, a z jego pleców wyrosły dwa duże skrzydła. Były o wiele większe od moich. Podeszłam do niego podekscytowana. Dotknęłam jego skrzydeł. Pod moim dotykiem nerwowo zamachały.
- To... Skąd taka ładna dziewczyna robi w tak mrocznym lesie?- spytał. Spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się. Nagle zobaczyłam przedemną zakapturzonego blondyna. Zamknęłam oczy. Gdy znów je otworzyłam, przedemną stał normalny Niall. Nie, on na pewno nie jest tajemniczym gościem...
- Coś się stało?- spytał zaniepokojony.
- Yyyyy... Nic.- szepnęłam. Odsunęłam się od niego na chwilę.
- Jestem tu, ponieważ zaatakowałam Lou. Mogę zrobić krzywdę swoim bliskim...- powiedziałam i spuściłam głowę.
- Ej... Spokojnie... Nauczę cię jak nad sobą panować, Ok? A teraz może pójdziemy na spacer, Hm?- powiedział i się uśmiechnął. Odwzajemnilam uśmiech i chwilę potem szliśmy koło drzew omijając pajęczyny. Nagle zrobiło się bardzo zimno. Zimny wiatr rozwiał moje włosy. W lesie zrobiło się strasznie cicho. Odruchowo złapałam blondyna za rękę. Nagle zobaczyłam jak z pagórka naprzeciw nas schodzi grupa chłopaków. Byli umięśnieni. Jeden z nich szedł na czele. Max? Co on robi? Tym razem jego blond włosy przybrały trochę ciemniejszego koloru. Zamiast niebieskich oczu, miał czarne. Niestety, sklepienie we mnie. Rzeszty w ogóle nie poznałam. Nagle dopadł mnie straszny smród. Smród mokrego psa. Gdy grupa zbliżała sie do nas coraz bardziej, niall przyciągnął mnie do siebie i schował za plecami. 
- Oddaj dziewczynę i po sprawie.- warknął Max. Nastolatcy powoli nas okrążali. 
- Nie. Jest moja, Ok? Pierwszy ją znalazłem.- powiedział Niall, a ja poczułam jak jego ciało zrobiło się strasznie gorące.
- Ciebie nawet nie zna, a założę sie że mnie od razu pozna.- powiedział Max i podszedł do mnie. Czerń w jego oczach jeszcze bardziej poczerniała. Wziął moje dwa nadgarstki i wpił usta w moje. Szybko sie wyrwałam i kopnęłam chłopaka w klatkę piersiową. Ten poleciał kilka metrów dalej. Wszyscy na mnie patrzyli ze zdumieniem, oprócz Niall'a, który wyglądał jakby był ze mnie dumny. Spojrzałam w stronę Max'a, ale zamiast niego, zza tony kurzu wyłonił się wielki, biały wilk 
- Wiedziałem, że nie jesteś normalna. Wiedziałem. - warknął wilk.
- A ja nie wiedziałam że jesteś cuchnącym psem.- odgryzłam się.
- Nicole...- powiedział Niall. W jego głosie usłyszałam przerażenie. Czarna istota warknęła ze złości. 
- Tym razem wam daruję życie. I tak umrzecie na walce z NIMI.- warknął wilk i wyszczerzył kły. Zawył, i cała grupa wraz z nim odbiegła w głębię czarnego lasu. 
O czym on mówił? Czemu mielibyśmy umrzeć? 
- Niall, o co mu chodziło?- spytałam, ale on wziął moja rękę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Chodź, wybudujmy szałas, bo jeszcze nas coś zje.- powiedział niall i się zaśmiał, choć po tym co dzisiaj zobaczyłam nie było mi do śmiechu. Wybudowaliśmy mały szczelny szałas i weszłam do środka. Nigdzie nie było Niall'a. Wyjrzałam zza szałasu, a Niall siedział na gałęzi tuż nademną.
- Śpisz tam?- spytałam.
- Tak, nie martw się o mnie. Ja tak zawsze śpię. No juz, idź spać.- powiedział i wymusił uśmiech. Weszłam spowrotem do szałasu i położyłam się na trawie. Wiedziałam, że niall na pewno nie z tego powodu śpi na drzewie.

środa, 18 września 2013

Dark Love - rozdział 7

Ujrzałam, jak Emily i Harry siedzą na kanapie. Rozmawiali. Lou wychylił się, ale oni nas nie zauważyli.
- Słuchaj, Harry... Ja cię kocham. I nie mam prawa przestać. Jestem taka jak Nicole. Ty jesteś NIM.- mówiła Emily cicho i spojrzała na Harry'ego. Nic nie powiedział. Spuściła wzrok, a łzy zaczęły jej szybko zlatywać z policzków.
- Ej... Szszszsz.... Czemu płaczesz?- spytał lokowaty unosząc jej podbródek. Przeniosła wzrok na niego, a On ją pocałował. W tym samym momencie Lou spadł ze schodów.
- Louis, ty palancie!- krzyczałam zbiegając ze schodów aby mu pomóc.
- Byliście tu przez cały czas?- spytał zielonooki z wyrzutem.
- I.. I widzieliście to wszystko?- spytała z przerażeniem w głosie Emily.
- Widzieliśmy wystarczająco.- powiedziałam pomagając Louisowi wstać. Zerknęłam odruchowo w okno. Zakapturzony chłopak stał tuż przy oknie.
" Zdenerwowana? "- usłyszałam głos w głowie. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wtedy poczułam wielki napad złości. Byłam wściekła. Na Emily, Harrego, Louisa, a najbardziej na zakapturzonego gościa. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w łazience. Uderzyłam rękę w umywalkę, a jej spory odłam spadł na ziemię. Poczułam straszny ból w skroniach. Był nie do wytrzymania. Wrzeszczałam i spojrzałam w lustro. Zamiast źrenic były widoczne czarne kreski. Nagle usłyszałam walenie do drzwi. Niech dadzą mi spokój! Wybieglam z łazienki i rzuciłam chłopaka na ziemię. Usiadłam na nim okrakiem i wymierzyłam już cios, gdy zobaczyłam kto leżał. Louis? Moja ręka się rozluźniła i wstałam. Pobiegłam na dół, ale drogę zagrodził mi Hazza.
- Czemu wychodzisz?- spytał Lou za mną.
- Ja... Mogę wam zrobić krzywdę. Nie mogę tu być...- powiedziałam i wybieglam z domu z płaczem. Biegłam bardzo długo, aż zatrzymałam się w lesie. Poczułam ucisk w żołądku. Byłam niewyobrażalnie głodna. Nagle usłyszałam szelest. Spojrzałam w lewo i ujrzałam sarnę. Skubała trawę. Ukryłam się za drzewem. Gdy lekko się wychyliłam, ona zastyhła w bezruchu i 
spojrzała na mnie. Zaczęła uciekać, ale po chwili ją dopadłam. Wbiłam zęby w jej szyję. Zaraz, zaraz. Co? Co ja robię? Ale było za późno. Ssałam krew jak wampir. Poczułam jak ciało sarny bezwładnie opada mi na kolana. Odsunęłam ją od siebie i otarłam usta od krwi.
- Czemu piję krew jak wampir?- spytałam na głos.
- To normalne.- usłyszałam.

poniedziałek, 16 września 2013

Dark Love - rozdział 6

Siedziałam z Emily na kanapie. Moje czarne skrzydła opadały mi lekko na ramiona. Była 15.25. Zaraz powinni tu być. Nagle usłyszałam znajome mi krzyki.
- Nicole! Nicole! Gdzie jesteś?!- krzyczeli Lou i Harry, gdy wbiegli do salonu.
- Tutaj głuptasy.- powiedziałam, a Emily zachichotała.
- Nicole?- spytał loczek, a jego oczy analizowały Emily.
- Co?- powiedziałam trochę głośniej wyrywając go z transu. Chwilę chłopcy patrzyli na mnie, gdy Lou się odezwał.
- Nicole. Skrzydła...- powiedział trochę ciszej przestępując z nogi na nogę.
- O to sie nie bój...- powiedziałam i wstałam razem z Emily z kanapy. Harry popatrzył na nas nerwowo. Na plecach dziewczyny były widoczne już dwa czarne cienie. Lokowaty omal nie podsko czył, a Lou ciągle się na mnie patrzył.
- Co to? Co to ma do cholery znaczyć?- spytał Lou. Uśmiech znikl mi z twarzy.
- To? To Emily. Moja przyjaciółka. Nie cieszy cię to, że jest taka jak ja?- spytałam. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Harry opadł na fotel i ukrył twarz w dłoniach.
- Ha- Harry?- spytała cicho Emily.
- Tak?- spytał zielonooki.
- Chodź, Lou, potrzebują chwilę prywatności.- szepnęłam do Lou, który poszedł wraz ze mną do mojego pokoju. Usiadł na łóżku i uśmiechnął się do mnie.
- Cieszę się wraz z tobą.- powiedział i uśmiechnął sie szyderczo.
- Co chcesz w zamian za to zdanie?- spytałam, a on pokazał palcem swój policzek. Pocałowałam go krótko, a on się zaśmial z wyższością. Wzięłam go za rękę i poszliśmy cicho schodami na dół. Wyjrzałam lekko zza rogu i ujrzałam...

Ok...

Zadecydowałam, że dodam ten jeden rozdział, nawet jak jest tylko jeden czytelnik ;_; Po prostu nie jestem surowa XD. Jeszcze dziś spróbuję wstawić next'a. :) Mam nadzieję, że to przyspoży mi nowych czytelników. ;)

sobota, 14 września 2013

Wielki powrót!

A więc, powracam! Mam nadzieję, że będzie więcej czytelników itp itd... A co w opowiadaniu? Coraz bardziej się rozkręca! *.* A teraz, liczę na KOMENTARZE POD TYM POSTEM. Pokażcie ile was tu jest( pewnie mało )! Dodam następny rozdział, jak będą 2 komentarze ;)

piątek, 30 sierpnia 2013

Blog :(

Przepraszam!!!
Muszę zawiesić bloga. Będę codziennie tu zaglądać, ale... Yhhh... :( jeśli to nic nie da, to będę musiała usunąć tego bloga. Bardzo was przepraszam i w ogóle... 
Przykro mi to robić, ale muszę. 
~ Wika

środa, 28 sierpnia 2013

Dark Love - rozdział 5

Wielkie, czarne skrzydła wystawały zza kontenera. Zrobiłam krok na przód. Emily znieruchomiała i powoli wysunęła się zza kontenera.
- Emily?- spytałam z niedowierzaniem. Analizowałam wszystko powoli. Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę, a skrzydła poruszyły się nerwowo.
- Chciałam ci to powiedzieć od początku, Nicole. Chciałam ci powiedzieć to, że...
Chciałam ci powiedzieć, że... Jestem inna.- mówiła cicho, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wierzyłam własnym oczom i uszom. 
- Emily, ja... Nie wiedziałam, że jest ktoś taki jak ja.- powiedziałam, a Emily spojrzała na mnie pytająco. Pozwoliłam swoim skrzydłom opadnąć na moje plecy. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i stała w bezruchu. Chwilę potem z uśmiechem na twarzy podbiegła do mnie i uściskała. Oderwałyśmy sie od siebie i ruszyłysmy w kierunku mojego domu. Nic sie nie stanie jak przegapimy dwie lekcje.
- A więc czego się tak boisz w Hazzie?- spytałam.
- Bo to on. Go kocham i mam chronić.- powiedziała szeptem.
- I czego się boisz?
- Że on mnie nie kocha i odrzuci.- powiedziała Emily, gdy byłyśmy przed drzwiami mojego domu.
- Spokojnie, na pewno ciebie nie odrzuci.- powiedziałam otwierając drzwi.
- A więc Lou i Harry wiedzą o tym, że jesteś inna?- spytała.
- Mhm.- powiedziałam.
- Ufasz im?- spytała opadając na kanapę. Westchnęłam. To działo się tak szybko, że nawet sie nad tym nie zastanowiłam.
- Yyy... Tak.- powiedziałam po chwili namysłu. Spojrzałam na zegarek. 15.10.
- Będą tu za 20 minut!- krzyknelam, a Emily zaczęła histeryzować.
- Nie! Nie jestem gotowa! Nie!- krzyczała biegając w kółko.
- Spokojnie! Mam plan.- powiedziałam i uśmiechnęłam sie szyderczo.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Komentarze-Informacja-Ważne

A więc wprowadzam nową zasadę. 1  komentarz=1 rozdział. Rozumiemy? ;D
Poza tym, teraz też anonimowi mogą komentować. Dzięki temu, będzie więcej komentów... *.*
Kocham was, ale nie ma żadnego komentarza pod ostatnim rozdziałem, więc... (o_o,).
Siemaneczko!




czwartek, 15 sierpnia 2013

Dark Love rozdział 4

Weszłam do sali i usiadłam obok brązowowłosej dziewczyny.
- Ty jesteś Nicole, tak?- spytała nagle.
- Tak.
- Żadna dziewczyna NIGDY się nie sprzeciwiła Maxowi.- powiedziała patrząc na mnie jak na jej idolkę.
- To jestem pierwsza.- powiedziałam i się zaśmiałysmy.
- Emily.- powiedziała.
- Nicole.
Przegadałyśmy całą lekcję, aż zabrzmiał dzwonek na przerwę.
- Może miałabyś ochotę do mnie wpaść dzisiaj?- spytałam.
- Jasne. Tylko podaj adres.- powiedziała i sie uśmiechnęła.
- 34 Baker Street.- powiedziałam, a ona zapisała sobie adres na karteczce.
- Dzięki. Będę po szkole.- powiedziała i poszła do swojej szafki, a ja do swojej.
Usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam ( znowu! ) Maxa.
- Czego?- spytałam.
- Wierz mi, Max zawsze dostaje, czego chce.- wyszeptał mi do ucha.
- Odwal się odemnie, Ok?- krzyknęłam, a wszyscy uczniowie otoczyli nas dużym kołem. Max przywarł mną do szafki i się zaśmiał. Wzięłam go szybko za kołnierz i rzuciłam nim o ziemie.
- Radzę z nią nie zadzierać.- powiedział Lou, który się pojawił niewiadomo skąd z Harry'm.
- Umie dokopać. Mocno.- powiedział Harry i się do mnie uśmiechnął. Max się tylko zaśmiał. Gdy wstał, od razu rzuciłam nim o szafkę, tak mocno, aż się wgniotła. Podeszłam do stękającego Maxa i nachyliłam się nad nim.
- Tak, lepiej ze mną nie zadzierać.- wysyczałam i popchnęłam jeszcze Maxa.
Odwróciłam się i podeszłam do szafki kontynuując wyciąganie książek z szafki. Nagle usłyszałam grzmoty i stałe dudnienie w szybę. Wyjrzałam przez okno. Rozpętała się burza. Automatycznie zerknęłam na Max'a. Ktoś pomógł mu wstać. Tym ktosiem, był nie kto inny, jak zakapturzony chłopak. Odwrócił się do mnie i, choć nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że się uśmiechnął szyderczo.
- Nicole!- usłyszałam krzyk Louis'a i nagle Harry i Lou byli przy mnie. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku zakapturzonego gościa, ale go już nie było na korytarzu. Coraz bardziej się go bałam.
- Nicole?- usłyszałam głos lokowatego. Odwróciłam się do nich i wymusiłam szczery uśmiech.
- Coś się stało?- spytał Lou.
- Nic, nic...
- Ale mu dokopałaś!- krzyknął Harry.
- Dzięki... A poza tym dzisiaj wpada do mnie przyjaciółka, więc nie musicie przykeżdżać.- powiedziałam. Chyba mogłam Emily już nazwać przyjaciółką, chociaż znamy się dopiero jedną lekcję... 
Rozległ się dzwonek więc poszłam szybko do sali.
- I tak przyjdziemy!- krzyknął Lou za mną.
Weszłam do klasy i usiadłam obok Emily.
- Masz coś przeciwko temu, jakby wpadli do mnie też dwójka moich przyjaciół?- spytałam.
- Nie, spoko.- powiedziała i się uśmiechnęła.
- To Lou i Harry.- na dźwięk imienia lokowatego, skuliła się i wytrzeszczyła oczy.
- Emily? Co się dzieje?- pytałam, ale ona nie odpowiadała. Całą lekcję siedziała skulona i wystraszona, jakby Harry był jakimś złoczyńcą, czy co. Gdy rozległ się dzwonek, Emily szybko wybiegła z klasy. Popędziłam za nią. Schowalam szybko książki i zobaczyłam, że Emily wybiegła ze szkoły. Co ona robi? Pobiegłam za nią. Co chwila się obracała patrząc czy ktoś ją śledzi, ale ja szybko się chowałam za pobliskimi drzewami. Nagle dziewczyna skręciła w zaułek. Pobiegła za kontener na śmieci. Gdy sie wychyliłam zza rogu, ujrzałam coś, czego najmniej bym się spodziewała po Emily.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Komentarze

Jestem tu codziennie i... Nie ma żadnych komentarzy pod 3. Rozdziałem... Stwierdziłam, że będę pisać tą opiwieść nawet jak będzie tylko jeden komentarz. Ale nie ma żadnych pod ostatnim rodziałem, więc nie wiem czy opuściliście tego bloga, bo ja nie będę pisać dla nikogo ;__;
~ Wika

niedziela, 4 sierpnia 2013

Dark Love- part 3

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i nagle Harry przygniótł mnie do ściany.
- Gdzie on jest?! Co z nim zrobiłaś?!- wrzeszczal na mnie Harry. Złapałam go za ramiona i zamieniliśmy się miejscami.
- Uratowałam go! Przez ciebie został pobity!- krzyknelam, na co dostałam z liścia. Poczułam mrowienie na plecach, a Harry wybałuszył oczy. Walnęłam go pięścią w twarz i puściłam, a on upadł na podłogę. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą wystraszonego Louis'a.
- Przepraszam... Ja... To była jego wina... Przepraszam, nie zapanowałam nad sobą...- powiedziałam, choć wiedziałam, że to byłą jego wina.
- Ja też...- powiedział lokowaty, gdy Louis pomagał mu wstać.
- Spoko, Harry. To nie twoja wina....- pocieszył go Lou.
- A kogo?- krzyknęłam.
- Na pewno nie moja...- powiedział Harry. Boże jak on mnie wkurza... Wbiegłam do kuchni i walnęłam pięścią o stół. Otworzyłam dłoń i zobaczyłam w niej malutki niebieski płomyczek. Rzuciłam nim o podłogę, a on rozwalił kilka kafelków. Co się dzieje do cholery?! Nagle upadłam. Ciemność.
" Nie wiesz o co chodzi? "- usłyszałam głos w głowie.
- No, tak troszeczkę...- powiedziałam.
" A więc, wreszcie znalazłaś swoje Inati. Inati jest bardzo ważne w życiu Latiriona. Dla twojej wiadomości, jesteś Latirionem. "- usłyszałam uradowany głos.
- A co lub kto jest tym Inati? I co to jest?!- krzyknęłam zniecierpliwiona.
- Twoje Inati to Louis. Ogólnie jest to istota, którą Latirion kocha, opiekuje się nim... Strzeże jak oka w głowie. Aby lepiej go chronić, niedługo odkryjesz swoje nowe moce. "- usłyszałam.
- A co to był za płomyk?- spytałam.
" A... To twoja nieopanowana moc. Uważaj, stajesz się silniejszym i zdolniejszym Latirionem. "- usłyszałam. Chciałam o coś jeszcze spytać, ale już nic nie usłyszałam. Poczułam szarpania. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louis'a i Harry'ego szarpiących mnie za ramiona.
- Ej, chłopaki... Nie umarłam.- powiedziałam akcentując ostanie słowo.
- Lou by chyba tego nie przeżył.- powiedział Harry.
- Zamknij się.- skarcił go Lou, a ja poczułam, że się rumienię. Chłopcy coś się o mnie pytali, ale ja spojrzałam w okno. Na chodniku przed domem stał nieruchomo zakapturzony chłopak. Był odwrócony wprost na mnie. Spod kaptura wystawały tylko blond kosmyki włosów, ale twarzy nie było widać. Patrzyłam się na niego przez dłuższą chwilę, ale Lou mnie odwrócił.
- Co się dzieje do cholery?! Masz wielkie, czarne skrzydła, jednym ruchem rozwaliłaś podłogę... - powiedział Harry patrząc na mnie. Spojrzałam się jeszcze raz w okno, ale już nikt nie stał na chodniku... Opowiedziałam chłopakom wszystko, co usłyszałam od głosu, ale nie powiedziałam, kto jest Inati.
- A kto jest tym Inati?- spytał Harry. Spojrzałam odruchowo na Louis'a i spuściłam głowę w dół.
- Nie wiem...- skłamałam.
- Musicie mi coś obiecać.- powiedziałam.- Nie możecie nikomu powiedzieć o mojej tajemnicy, ok?- spytałam.
- Jasne, jesteśmy przyjaciółmi, no nie?- spytał Lou. Spojrzałam na Harry'ego, a on się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jasne.- powiedziałam razem z Hazzą.
* Następnego dnia *
Obudziłam się o 6.45. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Padał... śnieg? Jest maj... Co się dzieje? Na chodniku znowu stał zakapturzony chłopak.Tylko on nie był w śniegu. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę.
- Czy... to moja sprawka?- powiedziałam na głos.
" Tak. To twoja nowa moc. Emocjami panujesz nad pogodą. Fajne, nie? Na razie nie panujesz nad tym, ale jeszcze się nauczysz "
- A kiedy nauczę się panować nad sobą?!- krzyknęłam i do mojego pokoju wbiegła mama.
- Co się stało? Z kim rozmawiałaś?- spytała wystraszona.
- Z...- obróciłam się, ale na chodniku nikogo nie było.
- Gadałam tak... do siebie...- powiedziałam, a mama zmierzyła mnie wzrokiem. Zeszłyśmy razem na dół. I zobaczyłam Harry'ego i Louis'a śpiących na kanapie.
- Twoi koledzy u nas zostali na noc.- powiedziała
- Zauważyłam- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Poszłam za nią do kuchni i usiadłam przy stole.
- Ymm... Oni wiedzą.- powiedziałam cicho.
- Co?!- krzyknęła Roxy uderzając widelcem o zlew.
- Ufam im!- krzyknęłam.
- Dopiero co ich poznałaś!- krzyknęła. Nagle do kuchni weszli Harry i Lou, i usiedli przy stole. Roxy patrzyła na nich chwilę i jak ponownie zasypiają na stole i spojrzała na mnie.
- Wyjeżdżam na cały tydzień. Ok? Jak wrócę, nadal mają wiedzieć tylko dwie osoby, tak?
- Akurat teraz sobie wyjedziesz?!- krzyknęłam, ale ona tylko wybiegła z domu.
- Świetnie!- krzyknęłam. Odwróciłam się do przysypiających chłopaków.
- Co chcecie na śniadanie? Wystarczą wam płatki?- spytałam.
- Yhym.- wymruczał Harry.
- Halo! Pobudka!- krzyknęłam, a oni się poderwali na krzesłach.
- Tak, płatki!- powiedział Lou rozbudzony. Nalałam mleko do misek i wsypałam płatki. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry śpi na stole.
- Niall ... Daj naleśniki.- wymruczał.
- Harry! To ja, Nicole! Nie Niall!- krzyknęłam, na co on wytrzeszczył oczy.
- Oj, sorry... Lunatykowałem.- powiedział zmieszany.
- Jasne.- odparłam. Podałam miskę Louis'owi, a jak podawałam miskę Harry'emu trochę mleka wylało się na jego loki.
- Aaaa! Moje włosy! Coś ty zrobiła?!?!?!- krzyczał Harry, gdy ja i Lou pokładaliśmy się ze śmiechu.
- Łazienka to drugie drzwi na prawo. Masz pół godziny!- krzyknęłam za nim. Gdy jadłam z Louis'em śniadanie panowała krępująca cisza, aż postanowiłam ją przerwać.
- Lou, bo...- powiedziałam, a on przeniósł wzrok z płatków na mnie. Jego wzrok był strasznie krępujący, więc postanowiłam mieć to za sobą.
- Lou, bo to jestes ty. To ciebie kocham i będę chronić.... Możesz mnie nie kochać, ale ja i tak będę ciebie kochała nie zważając na sytuację... Rozumiesz? Czy ty... Czy ty mnie kochasz?- spytałam i spojrzałam na niego. Nie uzyskałam odpowiedzi.
- Wiedziałam....- powiedziałam, ale Lou mi przerwał pocałunkiem.
- To znaczy.... To znaczy, że mnie kochasz?- spytałam.
- Proszę cię, muszę ci to tłumaczyć?- spytał i się uśmiechnął. Poszliśmy na kanapę i oglądaliśmy tv. Wreszcie Harry raczył zaszczycić nas swoją obecnością...
- Idziemy?
- Jasne.- powiedział Lou.
W samochodzie on prowadził, a ja siedziałam na miejscu pasażera, natomiast Harry siedział z tyłu. Gdy Lou zatrzymał się na parkingu, szybko wysiadłam z samochodu i poszłam w kierunku szkoły. Gdy byłam już na korytarzu, usłyszałam za sobą głos Louis'a.
- Nicole, zaczekaj!
Odwróciłam się i Lou mnie pocałował. Na  
oczach wszystkich.
- Dość tych czułości...- powiedział Harry rozdzielając nas. Uśmiechnęliśmy się do siebie i każdy poszedł w swoją stronę. Gdy wyjmowałam książki z szafki usłyszałam obok siebie trzask. Odwróciłam się i ujrzałam Max'a opierającego się o szafkę obok mnie.
- Masz czas dzisiaj?- spytał przygryzając wargę.
- Sory, ale nie.- powiedziałam.
- A jutro?
- Nie.
- Pojutrze?
- Nie.
- W sobotę?- spytał.
- Nie! Cholera, nie! Jestem zajęta!- krzyknelam i wszystkie twarze zwróciły się ku nam.
- Urocze...- szepnął mi do ucha Max i wszedł na ławkę.
- Uwaga! Nicole jest moja! Nikt nie ma prawa się do niej zbliżyć! Zrozumiano?!- krzyknął, ale w odpowiedzi otrzymał tylko ciche pomruki. Szybko wskoczyłam na ławkę i zepchnęłam go z niej.
- Jestem zajęta, Max! Przyzwyczaj się do tego, że prawie żadna dziewczyna ciebie nie chce!- krzyknęłam.- Jeśli będziesz groził jeszcze jakiejś dziewczynie to...- urwałam.
- To co?- spytał wskakując na ławkę.
- To zrobię na Twojej pedalskiej twarzyczce kuku.- powiedziałam, gdy rozległ się dzwonek. Zeszłam z ławki i poszłam w kierunku sali.
- To jeszcze nie koniec!- krzyknął Max za mną.
- Zapewne nie!- odkrzyknęłam i weszłam do sali.

piątek, 2 sierpnia 2013

Dark Love- rozdział 2

Dark Love rozdział 2
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Włączyłam telefon i napisałam wiadomość do Louis'a. " Pobudka! ". No tak, jest 6.30. Kto normalny wstaje o takiej godzinie? Ups... Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Zdecydowałam się na to. Poszłam do łazienki i odbyłam poranną toaletę. Gdy byłam prawie gotowa, wzięłam telefon do ręki. Miałam dwie nieprzeczytane wiadomości od Louisa.
" Boże, o której ty wstajesz? Mamy lekcje na 8.30! "
" Jest 7.30. Może podwieźć cię do szkoły? Tylko podaj adres ;) "-przeczytałam.
" Dzięki. 34 Baker Street. ;) "- odpisałam szybko.
" Ok, będę po ciebie o 8.20. Bądź gotowa ;) "
" Ok :) "
Zeszłam na dół myśląc. Chyba się zakochałam w nim... Ale czy on też się zakochał? A jak ma dziewczynę, a ja tylko rujnuję ich związek? Przeze mnie jakaś dziewczyna będzie cierpieć.... Nie, nie nie.... Boże co ja robię! On ma mnie jako przyjaciółkę, a ja? Tylko robię sobie nadzieję... Nagle poczułam mrowienie na plecach. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam jak moje czarne skrzydła się układają.... O, nie. Louis nie może mnie tak zobaczyć... 8.17. Dobra, Nicole... Uspokój się. Zamknęłam oczy i wolno wdychałam i wypuszczałam powietrze. Usłyszałam trąbienie. To pewnie Louis. Otworzyłam oczy. Uff. Po skrzydłach ani śladu. Wzięłam kanapkę, torbę i wyszłam z domu. Szybko wepchnęłam kanapkę do buzi i ujrzałam czarne audi. Wow. Louis wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi.
- Dzięki.- powiedziałam zaskoczona tym, że Louis zachowuje się tak dżentelmeńsko.
- Nie ma za co- opowiedział.
W samochodzie panowała cisza, aż ją przerwałam.
- Masz dziewczynę?- spytałam cicho. Popatrzył na mnie, a ja odwróciłam głowę w stronę szyby.
- Czemu pytasz?
- Nie wiem... Tak jakoś.- odpowiedziałam.
- Nie, nie mam.- odpowiedział uśmiechnięty.
- Ufff.- wypuściłam powietrze, a on się zaśmiał.
- Jesteśmy.- powiedział, na co ja wyszłam z samochodu. Przed sobą miałam dużą, ale skromną szkołę. Zaraz się zacznie.... Lou wyszedł z samochodu i złapał mnie za rękę. Gdy weszliśmy do szkoły, wszystkie spojrzenia padły na nas, a dokładnie na mnie. Podeszliśmy do grupki chłopaków.
- Harreh!- krzyknął Louis przytulając jednego od tyłu. Zaczął się z wszystkimi witać, a ja stwierdziłam, że powinnam poszukać swojej szafki. Zaczęłam się rozglądać po korytarzu, gdy nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Hej, mam na imię Alex. Ty zapewne jesteś Nicole. Jestem w samorządzie, chodź pokarzę ci twoją szafkę. Jej numer to 34. O to tu.-powiedział i pokazał na szafkę tuż za mną.
- Dzięki.- powiedziałam i otworzyłam swoją szafkę.
- Spoko, to twój plan lekcji. I jak będziesz czegoś potrzebowała, to przyjdź do mnie.- powiedział i wręczył mi kartkę. Mam pierwszy WF. Wzięłam torbę na WF i ruszyłam korytarzem w kierunku hali sportowej. Obok niej była szatnia, do której weszłam. Na szczęście tam dziewczyny się do mnie uśmiechały. Przebrałam się i wyszłam z szatni. Podeszłam do nauczyciela, który od razu się do mnie uśmiechnął.
- Ooo...Nicole! Dzisiaj na zachętę zagramy sobie w jakieś gry, ok?- spytał i dziewczyny za mną wydały okrzyk radości.
- Dziewczyny, to Nicole.- powiedział i wszystkie dziewczyny się ze mną przywitały. Weszłyśmy na halę gadając. Wszystkie lekcje minęły bardzo szybko i przyjemnie. Wyszłam ze szkoły i poczekałam na Louisa. Nagle mnie minął z jakimiś dwoma facetami.
- Poczekaj przy samochodzie! Zaraz wracam!- krzyczał Louis. Chciałam zostać i poczekać, ale coś mi mówiło, żeby pójść za nimi. Chowałam się za drzewami, aż oni zaciągnęli Louisa w ciemny zaułek. Podeszłam do ściany i wyjrzałam zza rogu. Faceci stali tyłem do mnie, więc raczej mnie nie zauważyli.
- Gdzie forsa?!- krzyknął jeden z nich.
- Nie mam! Na prawdę!- krzyknął wystraszony Louis. Jeden z nich kopnął go w brzuch. Skulił się i opadł na ziemię. Zakryłam dłonią usta. Muszę mu pomóc.
- Gdzie kasa?!- krzyknął drugi facet.
- Mówiłem, że nie mam!- krzyknął Louis, za co dostał w twarz.
- Zostawcie go!!!- krzyknęłam i wybiegłam im naprzeciw.
- Ooo... Kogo my tu mamy?- obrócił się w moją stronę jeden z nich.
- Nicole, uciekaj!- krzyknął Louis. Przebiegłam obok nich i stanęłam przed Louis'em.
- Zostawcie go w spokoju...- powiedziałam.
- Bo co nam zrobisz?! Dziewczynka nam coś zrobi! Ojeju, już się boję...- powiedział sarkastycznie facet. Jeden z nich podszedł do Louisa i kopnął go w brzuch. Nie wytrzymałam. Poczułam mrowienie na plecach. Faceci wytrzeszczyli oczy.
- Czym ty jesteś?- spytał jeden.
Nie odpowiedziałam tylko rzuciłam nim o ścianę, tak mocno,  aż cegły powypadały. Drugi popatrzył na mnie i szybko pomógł wstać swojemu koledze.
- Już. Idźcie stąd!- krzyknęłam, a oni uciekli. Od razu odwróciłam się do Louisa i wzięłam go na ręce. Nie wiedziałam, że byłam tak silna. Szłam w stronę samochodu. Położyłam go na tylnych siedzeniach, a sama usiadłam za kierownicą. Nigdy nie prowadziłam, ale jakoś dałam radę dojechać do mojego domu. Znowu wzięłam go na ręce i weszłam do domu. Położyłam go na kanapie, a moja ' mama '   pobiegła po apteczkę. Stałam obok i patrzyłam jak przeczyszcza mu rany.
- Nicole... Ty mu to zrobiłaś?- spytała gdy nakleiła mu plaster.
-Nie.- odpowiedziałam
- To kto? I dlaczego?- spytała odwracając się do mnie.
- Dwóch facetów chciało od niego forsę. Tyle wiem.- powiedziałam.
- Uratowałaś mnie.- wychrypiał Louis. Uklękłam przy nim i złapałam go za rękę.
- Czemu ci to zrobili?- spytałam.
- Harry im wisi forsę.- powiedział.
- A więc to przez Harry'ego!- krzyknęłam i zaczęłam przeszukiwać kurtkę Louis'a. Znalazłam telefon i wybrałam numer pod wpisem " Harry ". Po dwóch sygnałach odebrał.
-Lou!- wrzasnął do słuchawki.
- Przez ciebie Lou został pobity! Przyjedź tu albo będzie z tobą źle!- krzyczałam.
- Boże, co? Gdzie on jest?- spytał surowym tonem.
- 34 Baker Street. Masz 5 minut.-powiedziałam i się rozłączyłam. Boże, co mnie napadło? Odwróciłam się i zobaczyłam jak moja mama bierze torbę.
- Nicole, zaopiekuj się swoim kolegą. Ja idę do pracy na drugą zmianę. Wrócę po 22! Pa!- krzyknęła i wybiegła z domu. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
~~~~~~~~~~~
Jest 2 rozdział! Bardzo dziękuję wszystkim komentującym i czytającym. Czytasz-skomentuj! I teraz malutki szantażyk. +5 komentarzy=następny rozdział. ;) ~Wika

czwartek, 1 sierpnia 2013

Dark Love- rozdział 1

Dark Love- rozdział 1
~~~~~~~~~~~~~~~~


Roxy była moją 'mamą' jak i najlepszą przyjaciółką. Dogadywałyśmy się świetnie. Nie kazała mi iść do szkoły, aż po dzień dzisiaj.
- Czemu?! Pamiętasz co moja mama napisała?! Że mam być w ukryciu, póki się nie nauczę panować nad sobą!!!- wrzeszczałam na nią, ale ona była nie ugięta.
- Nicole! Masz już 17 lat i nie nauczysz się panować nad sobą, jak będziesz w ukryciu!!! Musisz poznać ludzi. Dobrze? Pani dyrektor to moja najlepsza przyjaciółka, więc nie będziesz obciążana w szkole...- powiedziała coraz spokojniejszym tonem. Burknęłam.
- Jutro twój pierwszy dzień w szkole. Pochodzisz tam miesiąc i wakacje! Nie przemęczysz się.- powiedziała ironicznym tonem.
- Dobra... Idę się przejść.- powiedziałam, wzięłam torbę do ręki i wyszłam. Nałożyłam słuchawki na uszy i poszłam na spacer. Szłam ulicami Londynu i patrzyłam na wszystkich ludzi mnie otaczających. Dzieci bawiące się w berka, zakochane pary, ludzie spóźniający się do pracy... Chciałabym być normalnym człowiekiem. Normalną, przeciętną nastolatką mającą przyjaciół i normalne życie...
Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka, któremu wytrąciłam niechcący książki.
- Przepraszam...- powiedziałam i zaczęłam zbierać mu książki.
- Ja to wezmę.- powiedział chłopak i zabrał ode mnie książki. Spojrzałam na niego. Wysoki, niebieskooki brunet z czapką nasuniętą na głowę.
- Mam na imię Louis.- powiedział.
- Nicole.- odpowiedziałam, a on włożył książki do plecaka.
- Masz ochotę się przejść?- spytał, a ja kiwnęłam głową. Louis mnie pytał o mnóstwo rzeczy. M.in. do której szkoły i klasy chodzę. Okazało się, że jutro mam pierwszy dzień w klasie, do której chodzi Louis.
- Wow, to fajnie, że znam już jedną osobę w nowej klasie.- powiedziałam i spojrzałam na zegarek. O, nie. Nie było mnie w domu od trzech godzin...
- Lou, ja już muszę iść do domu...- wyjąkałam.
- Odprowadzę cię.- powiedział.
- Dzięki.- powiedziałam i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Rozmawialiśmy przez całą drogę. Louis to zabawny chłopak. Nagle zauważyłam, że stoimy przed moim domem.
- To już tu. To.... pa.- powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi.
- Zaczekaj!- krzyknął za mną.
- Mogę wziąć twój numer?- spytał i się uśmiechnęłam. Dałam mu karteczkę z moim numerem i ostatni raz się do niego uśmiechnęłam.
- To pa.- powiedział i odszedł. Weszłam do domu rozpromieniona. Zdjęłam torbę i poczułam wspaniały zapach tortu czekoladowego. Poszłam do kuchni i ujrzałam Roxy krojącą tort czekoladowy.
- A to z jakiej okazji?- spytałam i wzięłam od niej talerz z kawałkiem tortu.
- Pomyślałam, że zrobię twój ulubiony tort, to jakoś ciebie przekonam do tej szkoły.- powiedziała.
- Nie musiałaś.- powiedziałam rozmarzona o nowo poznanym chłopaku.
- A więc. Jak ma na imię?- spytała nagle, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Co? Jak to? Jaki on? Nikogo nie spotkałam. Pfff... Byłam na normalnym spacerze...- zaczęłam nawijać jak nakręcona.
- Widzisz? Nie umiesz kłamać. Jak. ma. na. imię.- powiedziała i spojrzała na mnie.
- Louis.- powiedziałam.
- Wiedziałam, że chodzi o chłopaka!- krzyknęła i wybuchnęłam śmiechem. Zjadłyśmy razem tort i poszłam na górę wziąć prysznic. Po umyciu się przebrałam się w pidżamę i wlazłam pod ciepłą kołdrę. Nagle dostałam SMS-a.
" Zgadnij kto to? "
Oj, Louis... Po chwili odpisałam.
" No nie wiem... Daj mi jakieś podpowiedzi."
" Mega przystojny, zabawny, wesoły, miły... Mam dalej wymieniać, czy już wiesz? ;D"-przeczytałam.
" Hmmm... Jeszcze bardzo skromny... Louis!"
" Hahah, zgadłaś!"
Pisaliśmy bardzo długo, aż poczułam się zmęczona.
" Idę spać. Jutro pierwszy dzień w nowej szkole, więc muszę się wyspać. Pa :)"- napisałam i położyłam telefon na szafce nocnej. Nie mogę się doczekać jutra. To będzie wspaniały dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy 1 rozdział! Piszcie co o nim myślicie. Będę dodawać rozdziały codziennie lub co 2dni, chyba że wyjadę. Kocham was!
~ Wika

Bohaterowie


Nicole Osment



Roxy Osbourne


Emily Cadence


Louis Tomlinson


Harry Styles


Max Foster


Niall Horan

Dark Love - prolog

Dark Love
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To opowiadanie będzie fantasy, a chłopcy nie są gwiazdami. To jest prolog opowiadania, jeśli ktoś skomentuje, dodam 1 rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam może, pół roku. Patrzyłam swoimi zielonymi oczami na trzymającą mnie matkę. Płakała.
- Justine, tak będzie lepiej... - odezwał się mój tata patrząc na mnie załzawionymi oczami.
Stali przed jakimś domem. To nie był mój dom... Nie mieszkałam tu.
- Oni zaraz ją dorwą... Będą ją dręczyć. Jeśli ją oddamy, będzie miała szanse na lepsze życie.- mówił dalej mój ojciec. Mama pocałowała mnie w czoło i wymusiła uśmiech.
- Wygląda tak... niewinnie. Jakby była zwyczajnym dzieckiem...- szeptała mama patrząc na mnie.
- Justine...- westchnął tata - Ona jest mutantem. Ma czarne skrzydła, które jej wyrastają pod wpływem emocji! Nie umie nad tym panować. Musi żyć w ukryciu, aż nie zacznie nad tym panować.- powiedział zmęczony już mężczyzna.
- Dobrze...- powiedziała moja mama i ostatni raz pocałowała mnie w czoło. Włożyła mnie do kartonu i położyła na mnie karteczkę. Zapukała do drzwi i otworzyła je czarnowłosa kobieta. Wzięła mnie na ręce i spojrzała na moją mamę pytającym wzrokiem.
- Proszę się nią opiekować... Jest inna. Musi nad sobą zapanować, ale wszystko jest w liście...- moja mama przerwała, gdy rozległa się seria strzałów. Kobieta szybko wzięła pudełko i weszła do domu zamykając drzwi. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła do mnie.
- Cześć, maleńka... Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Twoi rodzice...- urwała i do jej oczu napłynęły łzy. - Mam na imię Roxy Esbourne. Zaopiekuję się tobą. Wszystko będzie dobrze...-powiedziała, a ja się rozpłakałam. Roxy mnie przytuliła i uciszała.
- Wszystko będzie dobrze...
***
Roxy, gdy podrosłam, powiedziała mi prawdę, o śmierci moich rodziców, ale dałam sobie radę. Ona pogodziła się też z tym, że jestem mutantem. Wychowywała mnie, próbowała uczyć jak nad sobą panować... Zachowywała się jak prawdziwa matka. I teraz nie mówię do niej " Roxy ", tylko "mamo". A tak w ogóle. Mam na imię Nicole, mam 17lat. Jestem mutantem.
~~~~~~~~~~~
Hej! I mamy prolog! Proszę, ten kto czyta, niech skomentuje, bo ja nie wiem, czy pisać tą opowieść...
~Wika

Witam ;)

Hej, mam na imię Wika. Dopiero zaczynam prowadzić tego bloga i jeszcze zmieniam wygląd itp. Zacznę pisać, jak pojawi się co najmniej 5 komentarzy pod tym postem, bo nie wiem czy jest sens pisać  ;) Czy zmienić wygląd, czy taki wystarczy? Kocham was ;*